Zeloci i sykariusze. Terroryści czy patrioci?

zeloci

Zeloci i sykariusze.
Terroryści czy patrioci?

zeloci

Zeloci i sykariusze.
Terroryści czy patrioci?

Zobacz także:
Napisz do mnie!
Leave this field blank

Wyznawcy religii żydowskiej w czasach Jezusa byli podzieleni na wiele stronnictw. Dwie główne grupy to faryzeusze i saduceusze, których często spotykamy na kartach Ewangelii. Oprócz nich istnieli także esseńczycy (pisałem o nich tutaj) oraz tak zwana „czwarta filozofia” – zeloci. Ci ostatni stanowią niezwykle ciekawy przypadek. Byli zdecydowanie najbardziej radykalnym spośród wszystkich ugrupowań. Nie cofali się przed przemocą i brutalnością, budząc strach nie tylko wśród wrogów, ale i wśród swoich rodaków.

Kim tak naprawdę byli zeloci?

Czy atakowali tylko nie-Żydów?

Jak daleko można się posunąć broniąc honoru?

Zapraszam do lektury!

 

„Zeloci” czyli „gorliwi”

Kiedy Oktawian August w 6 roku n.e. pozbawił władzy Heroda Archelaosa, Judea stała się rzymską prowincją. Cesarz przysłał z Rzymu swojego legata, imieniem Kwiryniusz, by przeprowadził spis ludności i ustalił podatki na wzór rzymski. To wywołało niemałe wzburzenie. W reakcji na to niejaki Juda Galilejczyk we współdziałaniu z faryzeuszem Sadokiem nakłonił ludność do buntu. Powstanie to jest wspominane w Dziejach Apostolskich (zob. Dz 5,37). Rewolta została stłumiona przez Rzymian, a sam Juda zginął w czasie walk.

Juda Galilejczyk próbował chyba naśladować Machabeuszy, którzy motywowani religijną gorliwością również zdecydowali się na bunt przeciwko pogańskiej władzy. W pewnym sensie udało mu się to – powstańcy zaczęli określać samych siebie „zelotami”. Termin ten można przetłumaczyć z greckiego zelotes jako „gorliwy”.

Niewykluczone, że źródeł ruchu zelotów należy szukać także w innych radykalnych grupach, postrzeganych czasem jako zwykli bandyci, tyle, że o religijnych motywacjach. Stronnictwo to odegrało kluczową rolę w powstaniu żydowskim, które wybuchło w 66 roku n.e. Wojna, która wybuchła w następstwie tego buntu zakończyła się totalną klęską Żydów i zniszczeniem całego państwa, włącznie z Jerozolimą i świątynią.

 

Kwestia motywacji

Żydowski historyk Józef Flawiusz uważał, że zeloci są nacjonalistycznym, prawym skrzydłem faryzeuszów. W Dawnych Dziejach Izraela pisał, że „we wszystkim zgadzają się z poglądami faryzeuszów” (18,23). Mimo tego stanowili jednak pewną odrębną grupę, choć ruch ten nie był aż tak zorganizowany i trwały, jak przedstawił to Flawiusz.

Zeloci byli fanatykami w swoim przywiązaniu do wiary żydowskiej i Tory – Prawa mojżeszowego.  Podstawą ich filozofii było przekonanie o nadrzędnej władzy Boga. Tylko On może być przywódcą i panem Izraela. Każdy, kto akceptuje jakąkolwiek formę uległości wobec innych ludzi (np. płacenie podatków Rzymowi), wypiera się jedynego Boga. Czy to Rzymianie, czy wcześniej inne mocarstwa – wszyscy tak samo uzurpowali sobie Bożą władzę nad Izraelem. Podporządkowanie się jakiemukolwiek człowiekowi jest odrzuceniem władzy Boga.

Co więcej, stan podporządkowania nie może trwać. Zeloci uważali, że nie należy biernie oczekiwać na zmianę sytuacji, lecz aktywnie działać przeciwko Rzymianom. Ich obecność w Palestynie postrzegali jako realne zagrożenie dla własnej tożsamości narodowej i religijnej. Przywrócenie panowania Boga miało się dokonać przez współdziałanie z Nim przeciwko wszystkim poganom – i co szczególnie ciekawe – również przeciwko Żydom łamiącym Prawo. Zeloci byli nieugięci w wierności swoim przekonaniom. Jednocześnie gardzili cierpieniem i śmiercią, która spotykała ich ze strony wrogów. Wierzyli, że ich ofiarna walka przyśpieszy nadejście Mesjasza, który ostatecznie wyzwoli lud Izraela z niewoli.

W praktyce ich przekonania wyrażały się przede wszystkim w brutalnej walce zbrojnej z Rzymianami. Większe akcje zbrojne miały zazwyczaj charakter partyzancki, często organizowano też zamachy i skrytobójstwa, które już w starożytność nie były niczym nowym. Wszystko w myśl zasady, że lepsze jest jakiekolwiek działanie niż bierność – tę uznawano za grzech równy wyparciu się wiary. Oprócz zbrojnej walki zeloci ściśle przestrzegali szabatu oraz przepisów dotyczących czystości rytualnej. Wszystko to miało na celu obronę tradycji i odrzucenie hellenizmu.

 

Zeloci do kwadratu – sykariusze

Sami zeloci również nie stanowili jednolitej całości. Najbardziej radykalną „grupą w grupie” byli sykariusze. Ich nazwa wzięła się od specyficznego rekwizytu – krótkiego noża, czy raczej sztyletu, nazywanego po łacinie sica. W przeciwieństwie do zelotów, sykariusze nie angażowali się w teologiczne dysputy – skupiali się przede wszystkim na zbrojnym oporze. Przybierał on niekiedy bardzo brutalne formy. Józef Flawiusz tak pisał o sykariuszach:

Mordowali ludzi w biały dzień i w samym sercu miasta. Mieszali się z tłumem szczególnie w czasie świąt i nosząc ukryte pod szatami małe sztylety, żgali nimi swoich przeciwników. Kiedy ci padali martwi, zabójcy przyłączali się do pomstującego tłumu i stając się w ten sposób wolnymi od podejrzenia, w ogóle nie dawali się wykryć (Wojna żydowska 2,254-255).

Co ciekawe, nie tylko Rzymianie musieli obawiać się sykariuszy. Zgodnie ze swoimi przekonaniami (tak jak i zeloci) atakowali także Żydów, którzy kolaborowali z rzymską władzą okupacyjną. Ponownie oddajmy głos Flawiuszowi:

W owym bowiem czasie sykaryjczycy zespolili swe siły przeciwko tym, którzy godzili się żyć w uległości Rzymianom. Tych traktowali zupełnie tak jak nieprzyjaciół, grabiąc i uprowadzając ich mienie i podpalając ich domy. Ci ludzie bowiem – mówili – nie różnią się niczym od obcych, skoro tak haniebnie wyrzekli się wolności, o którą żydzi tyle bojów toczyli i dobrowolnie ugięli karki przed jarzmem niewoli u Rzymian (Wojna żydowska 7,254-255).

W czasie tzw. wojny żydowskiej sykariusze opanowali twierdzę Masada niedaleko Jerozolimy i urządzali stamtąd grabieżcze wypady na okoliczne wioski. Tam też spotkał ich koniec. Po dwuletnim oblężeniu prawie 1000 zelotów i sykariuszy popełniło zbiorowe samobójstwo nie chcąc poddać twierdzy Rzymianom.

 

Zeloci w Nowym Testamencie

Zarówno powstanie Judy Galilejczyka, jak i wojna żydowska z lat 66-70 n.e. nie pojawiają się bezpośrednio na kartach Nowego Testamentu. Nie można tego jednak powiedzieć o zelotach. Jeden z Apostołów, Szymon, był prawdopodobnie zelotą. Wskazuje na to jego przydomek – „Gorliwy” (zelotes), który przytacza Ewangelia według świętego Łukasza. Ewangelista Mateusz nazwał go Kananejczykiem. Nie jest to wskazanie na jego pochodzenie, lecz aramejski termin, jakim określani byli zeloci.

Trzeba jednak jasno zauważyć, że pomimo pewnych zbieżności, chrześcijaństwu nigdy nie było „po drodze” z zelotami i odwrotnie. Zeloci z czasem stawali się coraz bardziej buntowniczą grupą, a motywacje religijne schodziły na dalszy plan. Nauka Jezusa z kolei od samego początku zawierała aspekty, których zeloci nigdy by nie zaakceptowali. Przykazanie miłości nieprzyjaciół, czy nakaz cierpliwego wyrzeczenia się zemsty – to dla zelotów było nie do pojęcia.

 

Terroryści czy patrioci?

Z racji sposobu działania zeloci – czy może bardziej sykariusze – uważani są czasem za takich „terrorystów starożytności”. Nie jest to jednak prawda. Zeloci byli najbardziej radykalnym odłamem religii żydowskiej, głęboko zatroskanym o swoją ojczyznę i uciekającym się do brutalnych metod, ale do terrorystów było im daleko. Zresztą, nazywając ich terrorystami popełniamy klasyczny błąd – mierzymy przeszłość miarą współczesności.

W oblężonej Masadzie znajdowali się nie tylko groźni bojownicy, ale także całe ich rodziny, wraz z kobietami i dziećmi. Smutny koniec ich historii w osamotnionej twierdzy był efektem ich umiłowania wolności i przekonania o konieczności działania na rzecz swojej ojczyzny. Znacznie bliżej im zatem do patriotów.

 

Zobacz także: Powstanie Machabeuszy. Dynastia partyzantów.

 

Ten post ma 2 komentarzy

Dodaj komentarz