Jak czytać Biblię i nie zwariować?

Jak czytać Biblię i nie zwariować?

Instagram

Nie da się ukryć, że Pismo Święte jest fascynującym dziełem literackim tak bogatym, że do końca świata braknie czasu na pełne jego zrozumienie i zgłębienie. Z jednej strony to coś wspaniałego, ale z drugiej może rodzić to pewne obawy. No bo przecież skoro Biblia jest czymś tak ogromnym i obfitym w treść to może ja nie do końca zrozumiem o co w niej chodzi? To może lepiej nie będę nawet zaczynał lektury?

Dziś przychodzę z Wam z pomocą! Podam Wam 5 prostych wskazówek, które na pewno pomogą Wam w czytaniu Pisma Świętego. Nie są to oczywiście jedyne słuszne wskazówki, ale myślę, że te kilka zasad każdemu może się przydać!

Dlaczego Biblii nie powinno się czytać od początku do końca?

Co zrobić, gdy nie rozumiem tego, co czytam?

Czy Biblia rozwiązuje wszystkie problemy?

Zapraszam do lektury!

 

1. Nie zaczynaj czytania od Starego Testamentu

Biorąc sprawę „na chłopski rozum” – Biblia to w końcu książka, niezwykła książka, ale jednak książka. Książki zaś czyta się „od deski do deski”, więc oczywiste jest, że czytanie Biblii rozpocznę od samego początku. Choć takie podejście może wydawać się na pierwszy rzut oka zupełnie logiczne, to w wypadku Pisma Świętego może być błędem (nie zawsze, ale… często). Dlaczego?

Pierwsza część Biblii, czyli Księga Rodzaju, opowiada o stworzeniu świata, losie pierwszych ludzi i historii rodu Abrahama. Dalej mamy historię niewoli egipskiej, Mojżesza i wyzwolenia z niewoli. Do tej pory wszystko idzie w miarę dobrze – są wydarzenia, są ciekawi bohaterowie. A potem na scenę wkracza Księga Kapłańska. W większości składają się na nią przepisy kultowe starożytnego Izraela. Czytając je ma się podobne wrażenia jak przy lekturze Kodeksu Karnego. Jakby tego było mało, zaraz potem mamy Księgę Liczb, w której zamieszczone są między innymi rozbudowane listy pokoleń Izraela wraz z ich liczebnością (stąd nazwa), co z kolei przywodzi na myśl podsumowanie jakiegoś spisu powszechnego. Kolejna księga – Powtórzonego Prawa – to znowu przepisy…

Jeśli chcesz czytać Pismo Święte, zacznij od Ewangelii, najlepiej według świętego Marka. Jest najkrótsza, ale i najprostsza w formie i przekazie. Potem pozostałe Ewangelie. Wersję świętego Jana zostaw sobie na koniec. W następnej kolejności Dzieje Apostolskie. Teraz dopiero możesz wrócić do pierwszych stron Biblii i przeczytać o początkach Narodu Wybranego. Taka kolejność jest zdecydowanie lepsza.

 

2. Czytaj krótkie fragmenty

Może się nam zdarzyć, że jakaś biblijna opowieść tak nam się spodoba, że nie będziemy mogli oderwać się od lektury. Takie już jest Pismo Święte – momentami jest bardziej interesujące i wciągające niż najlepsze passusy Henryka Sienkiewicza czy Remigiusza Mroza. Każdy chyba choć raz w życiu przeżył takie uczucie na własnej skórze. Wszystko może się walić, ale ja MUSZĘ skończyć ten rozdział albo przeczytać kolejny…

Z jednej strony to dobrze. Nie ma nic piękniejszego w lekturze Słowa Bożego jak to, że ono po prostu wciąga. Druga strona medalu jest jednak taka, że w czasie takiej – jak by nie było – szybkiej lektury, umkną nam istotne rzeczy. Biblia może stać się wtedy książką przygodową, thrillerem, kryminałem, czy poezją. Te wszystkie gatunki w Piśmie Świętym są, ale Pismo Święte nie jest żadnym z nich. To Słowo Boże, żywe i prawdziwe. Czytając Biblię spotykamy się z żywym Bogiem, z przyjacielem. A nikt nie chce chyba spotykać się z przyjacielem „na szybko”.

Zanim zaczniesz czytać wyznacz sobie „z góry” ile przeczytasz. Czy to będzie strona, czy rozdział – nieważne. Istotne by „dozować” sobie lekturę, dać sobie szansę na zastanowienie się i rozważenie przeczytanego tekstu. Wiadomo – inaczej trafiają do nas opisy wydarzeń, inaczej teksty prawnicze, a inaczej wizje proroków. Każdemu z tekstów trzeba dać czas, każdy z nich musi popracować w naszej głowie. Doskonale sprawdza się tutaj prawidło „nie ilość, ale jakość”.

 

3. Sprawdzaj teksty, których nie rozumiesz

Fakt, że poszczególne części Biblii powstawały przez setki lat spowodował, że z naszej dzisiejszej perspektywy są to teksty niezwykle stare. Świat się zmienił, cywilizacja wykonała gigantyczny skok naprzód, a kultura i mentalność ludzi uległy niebywałym przemianom. Z tego też powodu dla przeciętnego czytelnika sporo tekstów Pisma Świętego może być totalnie niezrozumiała. Jest to dość spory problem – bo jeśli „trafi” na kogoś mało upartego, to po prostu przeczyta, nie zrozumie, odłoży na półkę i nie zajrzy więcej…

Plusem współczesności jest ogromna ilość komentarzy, pomocy naukowych, leksykonów i encyklopedii, a nawet atlasów biblijnych, które pomagają nam zrozumieć trudne fragmenty Pisma Świętego. Uczciwy czytelnik, gdy trafi na coś, czego nie rozumie, ma możliwość skorzystać z tych pomocy, by odkryć znaczenie danego fragmentu. Jest to szczególnie ważne w wypadku różnic kulturowych wynikających zarówno z odległości w czasie, jak i przestrzeni – Biblia powstawała przecież w kulturze semickiej, zupełnie innej niż nasza, „zachodnia”.

Skoro potrafimy w kilka chwil znaleźć w Internecie ciekawe przepisy na niedzielny obiad albo zrobić zakupy nie wychodząc z domu, to dlaczego nie wykorzystać tych umiejętności również do poznawania Słowa Bożego?

 

4. Nie traktuj Biblii w sposób „magiczny”

To niestety dość częste podejście do czytania Biblii. Tak zwane „otwieranie na chybił-trafił”, losowanie karteczek z przypadkowymi cytatami, czy nastawienie w stylu „Bóg/Biblia jest odpowiedzią na wszystkie pytania” mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Owszem, w Piśmie Świętym jest obecny żywy Bóg, ale to nie znaczy, że księga ta spełnia rolę wróżki czy uniwersalnego „rozwiązywacza problemów”. To, że akurat czytam o czymś, co idealnie pasuje do mojej aktualnej sytuacji nie znaczy jeszcze, że Bóg do mnie przemówił…

Rozważanie tekstów biblijnych może nam dać niezliczone korzyści, ale należy to robić w sposób mądry. Historie bohaterów poszczególnych ksiąg są dla nas inspiracją i przykładem tego, jak mamy postępować (i w równym stopniu czego nie robić). Boże Słowo wskazuje nam drogę i pomaga przetrwać trudne chwile. Uczymy się od samego Jezusa jak realizować w codzienności przykazanie miłości Boga i bliźniego. Od samej lektury nie stajemy się jednak święci. Czytać to za mało, trzeba tym Słowem Bożym żyć.

 

5. Pokora!

Ta wskazówka jest być może najtrudniejsza. Często mamy taką tendencję, żeby uznać się za doskonale obeznanych z każdym tematem i zagadnieniem. W Internecie nie brakuje przecież niezliczonych specjalistów na dosłownie każdy możliwy temat, więc dlaczego z Biblią miałoby być inaczej.

Pismo Święte to nie jest zwykła książka i nie możemy traktować go w ten sposób. Biblia to żywe Słowo Boże, żywy Bóg z którym spotykam się w lekturze. Choć te tekst mają czasem tysiące lat to gdy otwieram je i zagłębiam się w lekturze Bóg mówi do mnie, do mnie osobiście, tu i teraz. To nie są jakieś stare pamiętniki, zapis minionych wydarzeń, ale żywy Bóg z którym rozmawiam tu i teraz. Do tego potrzeba pokory, świadomości tego co czytam, jakie to ma znaczenie i jakie skutki może przynieść.

Nawet najwięksi i najznamienitsi profesorowie od Biblii nie wiedzą o niej wszystkiego. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że Biblii jest tyle ilu jej czytelników, bo każdy może odkryć w niej coś, co jest przeznaczone tylko i wyłącznie dla niego.

 

No to do dzieła!

Jak już wspomniałem na początku, pewnie można podać więcej wskazówek odnośnie czytania Pisma Świętego. To absolutnie niesamowita księga, ale jednocześnie trudna, bo konfrontuje każdego człowieka z Bogiem i nim samym. Wydaje mi się jednak, że mimo to powinniśmy jak najczęściej do niej sięgać – to niewiele nas kosztuje, a zysk…

Zysk może przekroczyć nasze najśmielsze wyobrażenia.

Bo Bóg nie umie dawać mało.

 

Ten post ma 4 komentarzy

Dodaj komentarz