Piekło w Biblii. Diabły i smoła?

Diabły i smoła? Piekło w Biblii

Wszyscy doskonale wiemy, że nie ma w życiu nic pewniejszego niż śmierć. Może tylko podatki cieszą się tym wątpliwym „przywilejem”, ale o tym opowiemy sobie może innym razem. Nasze życie się kiedyś dobiegnie końca, choć tak naprawdę tylko się zmieni. Wierzymy bowiem, że po śmierci czeka nas – ostatecznie – niebo lub piekło. Informacji o wieczności z Bogiem jest w Biblii mnóstwo, nieco inaczej jest z tą drugą opcją. Dzisiaj zatem opowiemy sobie o piekle.

Czy zawsze były dwie pośmiertne „opcje”? Jak Jezus podchodził do tematu piekła? Na czym polega „bycie w piekle”?

Zapraszam do lektury!

 

Ten sam los

W czasach Starego Testamentu nie istniało jeszcze pojęcie „piekła”. Miejscem, do którego trafiali zmarli był Szeol. Co ważne, nie było wtedy jeszcze rozróżnienia na dobrych i złych – wszyscy bez wyjątku dostawali się do Szeolu. Patriarcha Jakub rozpaczając po domniemanej śmierci syna mówi: „Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu” (Rdz 37,55). Widać więc wyraźnie, że idea życia po śmierci musiała rozwijać się stopniowo i nabierać nowych cech.

Czym był ów Szeol? Miejsce to było czymś na kształt greckiego Hadesu. Panowały tam ciemność, smutek i gorycz, ale nie było to wbrew pozorom miejsce kary. Dusze zmarłych prowadziły tam nudną egzystencję, pełną totalnej bierności i pozbawioną jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Byli podobni do cienia, w pewien sposób „wybrakowani” w swoim istnieniu.

Z biegiem czasu zaczęło pojawiać się przekonanie, że pośmiertne losy człowieka zależą od jakości jego ziemskiego życia. Szeol w naturalny sposób został podzielony na dwie odrębne rzeczywistości. Ludzie dobrzy trafiali na „łono Abrahama” (zob. Łk 16,23), natomiast źli do „gehenny” (zob. Mt 5,22). Abraham jako ojciec narodu kojarzony był jednoznacznie z wiecznym szczęściem, obrazem miejsca potępienia stała się zaś dolina obok Jerozolimy, w której składano niegdyś ofiary pogańskim bożkom i która z czasem zaczęła służyć jako wysypisko śmieci. Im bliżej czasów Jezusa, tym przekonanie o dwóch „rodzajach” Szeolu coraz bardziej się pogłębiało (zob. Dn 12,2; Mdr 3,1-3.10). Oba te terminy pojawią się później w Nowym Testamencie.

 

Piekło mało ważne?

Sam Jezus bardzo mało mówi o piekle. Jest to spowodowane głównie tym, że głównym tematem jego nauczania było raczej wieczne szczęście z Bogiem, zbawienie, niż jakakolwiek forma potępienia. Jeśli już Jezus mówi o piekle, to zawsze w kontekście Królestwa Bożego. Tak jest na przykład w przypowieści o połowie i sortowaniu ryb z Ewangelii Mateuszowej – dobrzy i źli ludzie są porównani do ryb, które po zakończeniu połowu są sortowane. Jedne z nich trafiają na stół rybaka, a inne są wyrzucane. Jezus sam wyjaśnia tę przypowieść – aniołowie „wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 13,49-50).

Temat piekła pojawia się w nauczaniu Jezusa raczej jako pewna gwarancja dla człowieka, potwierdzenie wolności wyboru. Człowiek ma daną przez Boga możliwość przyjęcia lub odrzucenia daru zbawienia. Wybór ten dokonuje się w czasie ziemskiego życia, a momentem ostatecznego rozstrzygnięcia jest sąd Boży – wtedy nie ma już odwrotu, opcje są tylko dwie: wieczne życie lub wieczne potępienie. Zawsze jest to jednak wolny wybór człowieka, a nie decyzja Boga.

 

Piekło na własne życzenie

Nowy Testament mówi o piekle całkiem sporo, choć najczęściej używa do tego literackich obrazów i przypowieści. Możemy odnaleźć porównanie do jeziora ognia (Ap 20,15), rozpalonego pieca (Mt 13,42). Piekło jest opisywane jako miejsce pełne dymu (Ap 14,11), ognia (Łk 16,24), w którym ludzie płaczą i zgrzytają zębami (Łk 13,28). Płynie stąd wizja miejsca niezbyt przyjemnego, pełnego bólu i cierpienia. Niewątpliwie zatem chodzi o piekło, w końcu tak je sobie wyobrażamy, prawda?

Sytuacja ludzi przebywających w piekle jest dramatyczna. Są pozbawieni kontaktu z Bogiem i uczestnictwa w Jego Królestwie – i to właśnie jest głównym powodem ich cierpienia. Ogromny ból i cierpienie, którego doświadczają płynie z absolutnej świadomości swojego tragicznego położenia. Nigdy już nie doświadczą Bożej bliskości i miłości, są na zawsze wykluczeni z grona bliskich Boga i nic tego już nie zmieni. Bóg był dla nich na wyciągnięcie ręki, oni Go odrzucili, a teraz przekonali się o tym, jak wielki był to błąd, a teraz jedyne co im pozostało, to żałować podjętych decyzji.

Tym jest właśnie piekło – brakiem Boga, a wręcz dobrowolną utratą Boga. Człowiek sam zamyka się na miłosierdzie i miłość Stwórcy i sam wydaje na siebie wyrok piekła. A zatem to nie Bóg-sadysta wrzuca człowieka na piekielną patelnię i z chorym zainteresowaniem przygląda się jego mękom. To człowiek sam, korzystając z wolnej woli, wybiera piekło. Chrystus zrobił dosłownie wszystko, by uchronić ludzi przed tym losem, tyle tylko, że ludzie nie zawsze chcą zrobić z tego użytek.

 

Piekło wybierasz sam

Wiara w piekło to dobry przykład rozwoju Bożego Objawienia. Pewne prawdy, takie jak monogamiczne małżeństwo czy właśnie nauka o piekle, przyszły z czasem. Ludzie na przestrzeni swojej historii starali się jak najlepiej odczytać to, co Bóg chce im przekazać. Żyjąc w określonej kulturze i środowisku nie potrafili czasem od razu zrozumieć pewnych treści. Jak ze wszystkim w życiu – potrzeba czasu.

Piekło nie jest rzeczywistością, która jest dla człowieka nieuchronna, która czeka na niego, gdzieś za „rogiem życia”. Piekło to raczej dramatyczna możliwość rozwoju wydarzeń, tragiczny scenariusz, który człowiek może mniej lub bardziej świadomie wybrać. Bóg nie chce naszego potępienia – bo „nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17).

A zatem podsumowując – Bóg nie skazuje człowieka na piekło. Człowiek WYBIERA piekło.

A ty? Co wybierasz?

 

Zobacz także: Blisko serca. Miłosierdzie Boże

Ten post ma 4 komentarzy

Dodaj komentarz