Facet od zadań specjalnych. Prorok Elizeusz

Facet od zadań specjalnych.
Prorok Elizeusz

Proroka Eliasza większość z nas kojarzy. Jakiś czas temu opowiadałem tutaj o jego niezwykłym pojedynku z prorokami Baala. W tradycji żydowskiej jest uznawany za najważniejszego z proroków, postać niezwykle istotną, kluczową wręcz dla historii Narodu Wybranego. W opowiadaniach o Eliaszu pojawia się jednak inny, równie niezwykły bohater. Kto to taki?

Elizeusz, sługa i uczeń Eliasza – bo o nim mowa – jest jedną z najciekawszych postaci Starego Testamentu. Na swoim koncie ma sporą listę niesamowitych wydarzeń – czasem spektakularnych, innym razem przerażających. Elizeusz to niewątpliwie osobistość warta bliższego poznania. Pismo Święte opisuje jego historię w Drugiej Księdze Królewskiej (rozdziały 2 – 13).

Jak Elizeusz przekonał innych co do autentyczności swojej misji? Jak kończą ci, którzy lekceważą misję proroka? Czy można dokonywać cudów również po śmierci?

Zapraszam do lektury!

 

Ja też tak umiem, a co!

Gdy nadszedł czas zakończenia misji Eliasza, prorok ruszył w drogę do Gilgal i dalej w kierunku Jerycha. Trzykrotnie chciał odesłać swojego ucznia Elizeusza, lecz on stanowczo odmówił. Gdy doszli do Jordanu prorok Eliasz dokonał rzeczy niezwykłej – zdjął swój płaszcz i uderzył nim w wody rzeki. Stał się cud – Jordan rozdzielił się i obaj bohaterowie mogli przejść na drugą stronę suchą stopą.

Chwilę później Eliasz został uniesiony do nieba na ognistym rydwanie. Gdy wicher ucichł, Elizeusz pozostał sam trzymając w ręku jedynie płaszcz swojego mistrza, który spadł mu z nieba – dosłownie! Nasz bohater rusza w drogę powrotną – i znów trafia na brzeg rzeki. Podobnie jak wcześniej Eliasz, Elizeusz uderzył płaszczem w wodę, nic się jednak nie wydarzyło. Mężczyzna głośno wezwał Boga na pomoc krzycząc „gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?” (por. 2 Krl 2,14). Teraz dopiero powtórne uderzenie płaszczem zadziałało – Jordan rozdzielił się i Elizeusz przeszedł na drugą stronę.

Po pierwsze – wydarzenie to potwierdza, że Elizeusz otrzymał „ducha Eliasza”, o co sam wcześniej prosił swojego mistrza (por. 2 Krl 2,9). W ten sposób przejmuje jego autorytet i misję. W tym samym stylu skonstruowane są opowiadania o Eliaszu i wdowie z Sarepty (por. 1 Krl 17,10-16) oraz o Elizeuszu i zadłużonej wdowie (por. 2 Krl 4,1-7). Po drugie – rozdzielenie wód Jordanu to czytelne odniesienie do opowiadania o wkroczeniu Izraelitów pod wodzą Jozuego do Ziemi Obiecanej (Joz 3,14-17), a nieco bardziej wstecz – do przejścia przez Morze Czerwone (Wj 14). To doskonały przykład tego, jak Biblia komentuje sama siebie i jest wewnętrznie spójna!

 

Elizeusz – gość bez poczucia humoru

Kolejna historia zdecydowanie należy do tych raczej przerażających. Elizeusz w drodze do Betel spotkał grupkę chłopców, którzy naśmiewali się z niego. Biblia przytacza nawet słowa, jakich używali. Najpopularniejsze tłumaczenie Biblii Tysiąclecia podaje, że obelga brzmiała „łysku”, nowsze tłumaczenie Biblii Paulistów jest bardziej bezpośrednie – „łysa pało”. Skąd takie słowa? Prawdopodobnie Elizeusz nie był „tak po prostu” łysy, lecz był ostrzyżony w sposób typowy dla proroków. Ta specyficzna grupa społeczna była zobowiązana do noszenia jakiegoś zewnętrznego znaku wyróżniającego ich spośród innych ludzi – mogła to być właśnie specyficzna fryzura.

Naśmiewanie się ze znaku rozpoznawczego proroka jest tożsame z naśmiewaniem się z misji prorockiej i w konsekwencji z Boga. Kara zatem jest straszliwa – Elizeusz wypowiedział w ich kierunku przekleństwo, a z pobliskiego lasu wypadły nagle dwa niedźwiedzie, które rozszarpały czterdziestu dwóch chłopców. Z Boga i Jego proroków nie wolno się naśmiewać…

 

Ten, co zobaczył i ci, co nie widzieli

Jedna z bardziej spektakularnych historii z życia Elizeusza miała miejsce w czasie wojny Izraelitów z Aramejczykami. Prorok służył swoim rodakom wydatną pomocą, potrafił bowiem przewidzieć, w jakich miejscach wróg przygotowywał zasadzki. Król Aramu nie mógł sobie na to pozwolić. Nakazał swoim sługom wytropić Elizeusza. Gdy zwiadowcy odnaleźli proroka w miejscowości Dotan, kilkanaście kilometrów na południe od Samarii, król wysłał spory oddział żołnierzy, by otoczyli miasto i pojmali Elizeusza.

Nad ranem Elizeusz i jego sługa zorientowali się, że są otoczeni. Gechazi zaczął panikować, prorok jednak nie stracił pewności siebie. Jak podaje autor Księgi Królewskiej „Elizeusz modlił się tymi słowami: Panie! Racz otworzyć jego oczy, aby widział” (2 Krl 6,17). Co zobaczył Gechazi? Anielską armię ognistych rydwanów i rydwanów otaczającą Elizeusza. To oczywisty znak Bożej opieki i nawiązanie do Eliasza zabranego do nieba na ognistym rydwanie.

To jeszcze nie wszystko… Kiedy aramejskie wojsko ruszyło w kierunku miasta, prorok ponownie zwrócił się o pomoc do Boga. Tym razem jednak wrogowie nie tylko nie zobaczyli niczego specjalnego, ale zupełnie przeciwnie – całkowicie oślepli. Do zaskoczonych Aramejczyków zbliżył się Elizeusz i (nie przedstawiając się oczywiście) zasugerował, że pomylili miasto, że Elizeusza należy szukać gdzie indziej. Zaoferował również, że zaprowadzi ich we właściwe miejsce. No i zaprowadził… prosto do Samarii w militarne „objęcia” króla izraelskiego.

 

Elizeusz po śmierci też da radę!

Ostatni akord historii Elizeusza jest już całkiem niesamowity. Sędziwy Elizeusz zachorował i czuł, że to jego ostatnie dni. Przy jego łożu czuwał król izraelski Joasz. Gdy prorok umarł, zgodnie ze zwyczajami został pochowany w grobie.

W tym czasie – jak relacjonuje Druga Księga Królewska – ziemie Izraela były pustoszone przez Moabitów. Jeden z takich napadów przewał pogrzeb pewnego człowieka, nieznanego nam z imienia. Grabarze porzucili swoją pracę i ruszyli odeprzeć atak. Co zrobili z ciałem zmarłego? Wrzucili do grobu Elizeusza…

Łatwo się domyślić, co stało się potem. Zwłoki dotknęły kości Elizeusza i zmarły ożył. Można? Można, nawet po śmierci Elizeusz czyni cuda…

 

Zobacz także: Rozpad królestwa. Mój dom murem podzielony

Ten post ma 3 komentarzy

Dodaj komentarz