Gorzki smak zemsty. Dina i jej bracia

Gorzki smak zemsty. Dina i jej bracia

Od czasu do czasu lubię sięgnąć do mniej znanych biblijnych historii. Siłą rzeczy są to zazwyczaj teksty ze Starego Testamentu. Tak to już jest, że opowieści o Jezusie i Apostołach obecne w Nowym Testamencie kojarzymy bardziej niż czasami wręcz legendarne historie z przeszłości Izraela. Nie inaczej będzie dzisiaj. Jednym z takich mało znanych opowiadań jest historia o pobycie Jakuba w Sychem i nieprzyjemnej historii jego córki, imieniem Dina.

Dlaczego ciekawość może być niebezpieczna? Czy emocje to naprawdę zły doradca? W jaki sposób obrzezanie może stać się gwoździem do trumny?

Zapraszam do lektury!

 

Sami faceci i Dina

Pierwszy podstawowy fakt, na który musimy zwrócić uwagę dotyczy potomstwa Jakuba. Z lekcji religii, a może i mszalnych kaznodziejskich wywodów wiemy, że miał on dwunastu synów. Ich imiona to: Ruben, Symeon, Lewi, Juda, Issachar, Zabulon, Dan, Neftali, Gad, Aser, Józef i Beniamin. Dali oni początek dwunastu pokoleniom Izraela, które po powrocie z niewoli egipskiej utworzyły naród. Dla Żydów był i jest to nadal niezwykle ważny element ich narodowej historii.

Może nas trochę zastanawiać fakt, że Jakub miał samych potomków płci męskiej. Jak to, nie urodziła mu się ani jedna córka? Owszem, mogło się tak zdarzyć, to prawda. Było jednak inaczej – trochę z powodu mocno patriarchalnej kultury a trochę z powodu liczebności potomstwa mało kto pamięta, że Jakub miał także córki. Znamy imię tylko jednej z nich – Dina (dosł. córka sądu) i to jej historii przyjrzymy się dzisiaj bliżej.

 

Dina, nie idź tam!

Jakub po rozstaniu z Ezawem zakupił kawałek ziemi w okolicy miasta Sychem i tam się osiedlił. Dina, będąc prawdopodobnie najmłodszą i jedyną córką, z ciekawością obserwowała mieszkańców miasta różniących się znacznie kulturą i przede wszystkim religią. Sama ciekawość to jeszcze nic złego, w końcu to młoda dziewczyna, która ma okazję zobaczyć coś więcej niż tylko mocno „męskie” środowisko rodzinne. Jedyne niebezpieczeństwo, jakie z tego faktu płynęło to ryzyko zmieszania się potomstwa Abrahama z pogańskimi Kananejczykami.

Tak też się niestety dzieje. Syn władcy miasta o imieniu Sychem porwał i zgwałcił młodą dziewczynę. Wydarzenie to jest dla Diny tragicznie nie tylko z powodu fizycznej napaści i przemocy w tak delikatnej sferze jak seksualność. W kulturze starożytnej gwałt oznaczał dla kobiety moralną i społeczną degradację, pomimo że to nie ona byłą przecież winna. Poza tym nie była to sprawa osobista – hańba spadała nie tylko na nią, ale także na cały jej ród. Autor Księgi Rodzaju opisuje czyn Sychema jako wręcz świętokradztwo, grzech niszczący nie tylko relacje międzyludzkie, ale także dotykający sfery religijnej i relacji z Bogiem.

 

Chłodna logika czy gorąca krew?

Najdziwniejsze na tym etapie opowiadania jest to, że po dokonanym gwałcie Sychem zakochuje się w Dinie: „całym sercem pokochał Dinę, córkę Jakuba, i czule do niej przemawiał” (Rdz 34,3). Co więcej, chce pojąć ją za żonę i jest gotów zapłacić za to każdą cenę, jaką wyznaczy jej ojciec. Widać więc, że choć mężczyzna popełnił zło, to jest szansa nie tyle może je naprawić (bo ciężko naprawić coś tak strasznego jak gwałt), ile przynajmniej uczynić więcej dobra.

Jakub, jako ojciec rodziny, która została obrażona, wstrzymuje się z wydaniem opinii dopóki nie powrócą z pastwisk jego synowie. Jego początkowe milczenie może wydawać się dziwne, ale warto zauważyć, że on też nie pozostaje bez winy. Gdyby bardziej interesował się swoją córką i zwracał uwagę na to, gdzie chodzi i z kim spędza czas, być może do tragedii by nie doszło. Jego synowie nie reagują tak powściągliwie: „gdy się dowiedzieli, ogarnął ich smutek, a zarazem bardzo się rozgniewali, że popełniono czyn, który u Izraelitów uchodził za zbrodnię: zgwałcono córkę Jakuba, co było niegodziwością” (Rdz 34,7). Kiedy do Jakuba przybywa Chamor, ojciec Sychema, by prosić w imieniu swojego syna o rękę Diny. Jednak to właśnie bracia Diny przejmują inicjatywę. A oni nie zamierzają milczeć…

 

Wilki w owczych skórach

Synowie Jakuba zgadzają się na małżeństwo, ale stawiają Chamorowi, Sychemowi i wszystkim mężczyznom z miasta jeden warunek – muszą się obrzezać. Miał to być znak przyjęcia wiary Jakuba i włączenia się do przymierza z Bogiem. Samo obrzezanie nie było niczym wyjątkowym. Praktykowano je dość często wśród starożytnych ludów Bliskiego Wschodu jako rytuał związany z dojrzewaniem, płodnością i małżeństwem. Mieszkańcy miasta zgadzają się na ten wymóg zaślepieni perspektywą szybkiego wzbogacenia się na handlu z zamożnym rodem Jakuba. Czytamy: „Czyż wtedy ich stada, ich dobytek i wszystko ich bydło nie będzie należało do nas? Byleśmy tylko przystali na ich żądanie, a wtedy pozostaną z nami” (Rdz 34,23).

Haczyk jednak tkwił w czymś innym. O ile w wypadku małego dziecka obrzęd ten nie powoduje większych następstw, o tyle u dorosłych mężczyzn kończy się to sporym bólem i wysoką gorączką nasilającą się trzy dni po zabiegu. To oczywisty podstęp braci Diny. Kiedy mieszkańcy Sychem z powodu bólu byli zupełnie bezbronni, Symeon i Lewi wtargnęli do miasta i wymordowali wszystkich mężczyzn, włącznie z Chamorem i Sychemem. Potem do akcji wkroczyli pozostali bracia, którzy splądrowali miasto i zabrali w niewolę kobiety i dzieci. Zemsta się dokonała.

 

Kto jest winny? Dina? Jakub? Bracia?

Jak ocenić postępowanie bohaterów? Tak naprawdę winni są wszyscy po trochu. Dina była zbyt ciekawska, Sychem nie zapanował nad popędem, synowie Jakuba zgrzeszyli okrucieństwem, a sam patriarcha milczał, gdy trzeba było zareagować. Odezwał się dopiero po to, by skarcić synów za okrucieństwo. Czytamy: „sprowadziliście na mnie nieszczęście, bo przez was będą mnie mieć w nienawiści mieszkańcy tego kraju (…) jeżeli oni wystąpią razem przeciwko mnie, poniosę porażkę – zginę ja i cała moja rodzina” (Rdz 34,30). Bracia Diny jednak nie czują się absolutnie winni – ich zdaniem zrobili to, co należało zrobić.

Wbrew pozorom historia ta ma więcej wspólnego z naszym życiem niż może się wydawać. Ile razy wydawaliśmy na kogoś wyrok nie dostrzegając jednocześnie naszych własnych uchybień? Bracia Diny chcąc pomścić oczywistą zniewagę nie zauważyli, że zaczęli postępować dokładnie tak jak poganie – bez uwzględnienia moralnego kompasu.

Dlaczego to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?” (Mt 7,3)

 

Zobacz także: Facet do zadań specjalnych. Prorok Elizeusz