Gdy Pan Jezus był malutki… Ewangelie Dzieciństwa
W zdecydowanej większości teksty biblijne opowiadają o „dorosłym” życiu Jezusa. Ewangelie bardzo oszczędnie dozują nam informacje o Jego dzieciństwie. W zasadzie tylko dwie (Mateusza i Łukasza) cokolwiek na ten temat wspominają.
Świętujemy aktualnie Boże Narodzenie, więc może to dobry moment, aby przyjrzeć się tym tekstom. W końcu Jezus to Wcielony Syn Boży, ale też i stuprocentowy człowiek – a więc etap dzieciństwa przechodził jak każdy z nas.
W czym są do siebie podobne relacje Mateusza i Łukasza?
Czym się różnią?
Dlaczego nie wszystkie historie o małym Jezusie są w Ewangeliach?
Zapraszam do lektury!
O czym w zasadzie mówimy?
Teksty ewangeliczne opisujące pierwszy okres życia Jezusa na ziemi określa się fachowo „Ewangelią Dzieciństwa”. Zbiór ten obejmuje początkowe dwa rozdziały Ewangelii Mateusza i Łukasza. W dalszych częściach obie księgi skupiają się na prorockiej działalności Jana Chrzciciela. Łukasz Ewangelista lokuje ją nawet w konkretnym czasie („w piętnastym roku rządów Tyberiusza cezara”; Łk 3,1).
Oba źródła są w swojej istocie dość podobne. Posiadają tych samych bohaterów (Jezus, Maryja, Józef), opowiadają wydarzeniach mających miejsce w podobnym przedziale czasowym i toczących się w tych samych lub zbliżonych lokalizacjach. W zasadzie jednak wśród badaczy panuje zgodność, że autorzy obu Ewangelii stworzyli swoje relacje niezależnie do siebie. Podobieństwa można wytłumaczyć istnieniem pewnej ustnej tradycji na ten temat, ale widoczne różnice wskazują na własny „materiał” każdego z nich.
Mały Jezus – ustalmy fakty!
Tradycja istniejąca już przed powstaniem spisanych Ewangelii dostarcza nam wielu informacji na temat okoliczności narodzenia się Jezusa oraz dzieciństwa. Co ciekawe, najpopularniejsze teksty, które dobrze kojarzymy z bożonarodzeniowych liturgii, stanowią materiał własny Ewangelistów. Jakie ślady starożytnej tradycji można wskazać?
Józef pochodzący z rodu Dawida i Maryja są rodzicami Jezusa i są małżeństwem (w żydowskim rozumieniu na pierwszym etapie, jeszcze bez pożycia małżeńskiego; Mt 1,16.18.20; Łk 1,27.32.34; 2,4). Wydarzenia poprzedziło zwiastowanie anioła (Mt 1,20-23; Łk 1,30-35), a Jego poczęcie nie jest wynikiem naturalnego pożycia małżeńskiego (Mt 1,20.23.25; Łk 1,34), lecz efektem działania Ducha Świętego (Mt 1,18.20; Łk 1,35). Dziecko ma otrzymać imię Jezus (Mt 1,21; Łk 1,31) i będzie oczekiwanym Zbawicielem (Mt 1,21; Łk 2,11). Samo narodzenie Jezusa nastąpiło już po zamieszkaniu rodziców razem (Mt 1,24-25; Łk 2,5-6), w Betlejem (Mt 2,1; Łk 2,4-6), za panowania króla Heroda Wielkiego (Mt 2,1; Łk 1,5). Dalsze lata i wychowanie dziecka będą mieć miejsce w Nazarecie (Mt 2,23; Łk 2,39).
Mały Jezus – różne spojrzenia!
Obie Ewangelie mają jednak również sporo materiału własnego, który nie pojawia się w drugiej z nich. Najlepiej widoczna rozbieżność to opisy pierwszego spotkania małego Jezusa z ludźmi (poza rodzicami oczywiście). Ewangelista Łukasz w swoim dziele przedstawił wizytę i pokłon pasterzy, którzy w okolicy Betlejem pełnili nocną straż przy swojej trzodzie. Fragmenty te czytamy zarówno przy wigilijnym stole jak i podczas nocnej liturgii (Łk 2,8-14). Święty Mateusz nie wspomina ani słowem o pasterzach. Jego opis narodzenia Jezusa jest bardzo lakoniczny – zamyka się wręcz w jednym zdaniu (Mt 1,25 – 2,1). Główna część Mateuszowej Ewangelii dzieciństwa to opis pokłonu Mędrców ze Wschodu (Mt 2,1-12). Kolejne przytoczone wydarzenia to ucieczka do Egiptu, gniew Heroda i tzw. rzeź niewiniątek, a wreszcie powrót do Nazaretu.
Skoro tradycja była jedna, to jak wytłumaczyć tak rażące rozbieżności? Dlaczego na przykład opowiadania o Mędrcach nie ma w relacji Łukasza? Rozwiązaniem może być podobieństwo do popularnego w czasach biblijnych gatunku literackiego – a konkretnie do midraszu. Jego celem była generalnie interpretacja tekstów Starego Testamentu, która miała ułatwić ich zrozumienie. W ten sposób możemy wytłumaczyć obecność licznych cytatów z proroków, które pojawiają się zarówno u Mateusza jak i u Łukasza. Ewangelie dzieciństwa mają jednak inny cel. Ich zadaniem jest pokazać nowość wydarzeń, ostateczne zakończenie Starego Przymierza i przejście w czas Kościoła, który symbolicznie zapowiadany jest już w momencie narodzenia Jezusa. Bazą do tego dzieła są teksty Starego Testamentu.
Dopisz czego brakuje. Zmyślony życiorys Jezusa?
Ewangelie dzieciństwa mają też swój odrębny dział w ramach apokryfów – czyli pism okołobiblijnych, które ostatecznie nie weszły w skład kanonu Pisma Świętego. Znajdziemy tutaj całkiem sporo różnych utworów literackich opisujących dzieciństwo Jezusa, ale również Jego Matki, Maryi. W zdecydowanej większości informacje w nich zawarte to legendy, a wręcz bajki. Powstały w środowisku chrześcijańskim, by zapełnić ewidentną lukę między wczesnym dzieciństwem Jezusa, a Jego działalnością publiczną.
Jak to zwykle bywa, zapotrzebowanie na wiedzę o Jezusie było spore, więc i twórców chcących „wypłynąć” na fali popularności tego typu „dzieł” było dużo. Do tego mamy jeszcze zjawisko pseudoepigrafii – czyli podpisywania swojego tekstu imieniem kogoś bardziej znanego, z autorytetem, najlepiej Apostoła. W ten sposób całą listę apokryficznych tekstów mamy gotową.
Najbardziej znane apokryficzne Ewangelie dzieciństwa to Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Pseudo-Mateusza czy Ewangelia Dzieciństwa Tomasza. Po więcej informacji oraz co ciekawsze cytaty odsyłam do mojego artykułu na ten temat. Znajdziesz go tutaj: Czy mały Jezus strzelał gole? Dzieciństwo Jezusa w apokryfach.
Śpiewać każdy może, ale…
Któż z nas w przedszkolu albo w pierwszych klasach podstawówki nie uczył się (nieco infantylnej moim zdaniem) piosenki „Gdy Pan Jezus był malutki”?
„Gdy Pan Jezus był malutki nigdy nie próżnował.
Z Matką Bożą i Józefem ochoczo pracował.
Tu piłował, tam heblował i wełenkę zwijał.
Nosił wodę, rąbał drewno i gwoździe przybijał”.
Chcąc spojrzeć na nią krytycznym (nie krytykanckim!) okiem, należy stwierdzić, że jedyna stuprocentowo pewna informacja to ta, że Pan Jezus „był malutki”. Cała reszta jest naszym „domyślaniem się”, bazującym na wiedzy o Jezusie dorosłym, dojrzałym, oraz na wiedzy teologicznej. Czy to źle?
Oczywiście, że nie. To ślad tego, że my, ludzie, chcemy pamiętać o tym, że Bóg naprawdę „stał się jednym z nas”. A o tym w te Święta mamy pamiętać, co nie?