Stworzenie wersja 2.0. Czy biblijny potop wydarzył się naprawdę?
Biblijna opowieść o potopie jest chyba jedną z najbardziej znanych historii Starego Testamentu. Doczekała się już co najmniej kilku ekranizacji kinowych, dziecięcego zespołu muzycznego nawiązującego do niezwykłego okrętu kapitana Noego i wielu dzieł sztuki przedstawiających potop.
Jednocześnie towarzyszy nam pewna wątpliwość – czy takie wydarzenie było w ogóle możliwe? Przecież pokrycie wodą absolutnie całej powierzchni Ziemi wydaje się absurdalne i niemożliwe. Cała opowieść zawiera mnóstwo luk, wewnętrznych sprzeczności i nierealnych sytuacji, które – zgodnie z ludzką logiką – dyskwalifikują potop jako wydarzenie historyczne i wkładają go raczej między bajki.
Czy potop wydarzył się naprawdę? Co wspólnego ma Noe i babilońskie mity? Ile zwierząt zmieściło się na Arce Noego? Czy Bóg jest okrutnym psychopatą, który „daje i odbiera”?
Zapraszam do lektury!
Wszystko płynie, potop i Arka Noego też
O co chodzi w całej tej historii? Od stworzenia świata i brzemiennego w skutki grzechu pierworodnego minęło już trochę czasu. Populacja ludzi rozrosła się znacznie, a razem ze wzrostem liczebności przyszła ewolucja zła i grzechu. Bóg stwierdza wreszcie, że żałuje stworzenia człowieka i ogarnia Go smutek (por. Rdz 6,6). Postanawia zgładzić całe stworzenie. Cóż – eksperyment się nie powiódł, „pacjent zmarł”, więc kończymy interes…
Jest jednak jeden, jedyny człowiek, który nie poddał się wszechogarniającej fali zła – Noe, którego „Pan darzył życzliwością” (Rdz 6,8). Ten właśnie Noe w zamyśle Pana Boga stanie się początkiem nowej ludzkości, swoistym „Adamem 2.0”, który poprowadzi dalej historię świata. Bóg objawia mu się zatem i zapowiada zagładę ludzkości, która ma się dokonać poprzez wielką powódź. Noe otrzymuje zadanie zbudowania ogromnego statku, który oprócz Noego i jego rodziny pomieścić ma także zwierzęcych przedstawicieli wszystkich gatunków. I choć budowanie statku pośrodku pustyni wydawać się mogło zadaniem dość karkołomnym, Noe jest posłuszny Bogu i wykonuje polecenie.
Gdy Arka jest gotowa, a pasażerowie są w środku, zaczyna padać deszcz. Cała Ziemia zostaje przykryta wodą, a wszelkie stworzenia, które znalazły się poza statkiem Noego giną. Po prawie roku wody opadają, okręt osiada na suchym lądzie, Noe wraz z rodziną i zwierzętami wychodzą na zewnątrz i historia toczy się dalej. Ludzie zawierają z Bogiem przymierze i otrzymują obietnicę, że „nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie żadnego istnienia” (Rdz 9,15).
Wątpliwości nr 1: mało realny ten potop…
No dobrze, przypomnieliśmy sobie opowiadanie o potopie. Teraz czas postawić pierwsze pytania…
- Jak Noe (nawet przy pomocy synów) zbudował statek pośrodku lądu?
- Skąd wzięła się tak ogromna ilość wody, by przykryć nawet najwyższe górskie szczyty pokroju Mount Everestu?
- Gdzie ta woda odpłynęła, gdy potop się skończył?
- W jaki sposób na jednym statku (nawet dużym) zmieściło się kilka milionów gatunków zwierząt?
- Skoro Bóg postanowił zniszczyć całe stworzenie oprócz Noego i przedstawicieli gatunków zwierząt, to co stało się ze zwierzętami morskimi?
- Co podczas pobytu na Arce jadły zwierzęta mięsożerne?
Pytania można mnożyć i mnożyć…
Im bardziej zaczniemy wgłębiać się w tekst Księgi Rodzaju, tym więcej pytań zacznie przychodzić nam do głowy. A im więcej pytań, tym więcej wątpliwości. Pomijając już zupełnie obraz Pana Boga, jaki może przyjść nam do głowy – najpierw stworzył świat i człowieka, dał wolną wolę, a teraz, gdy człowiek tę wolną wolę wykorzystał odrzucając Boga, ten obraża się jak małe dziecko i niszczy wszystko. A to jeszcze nie koniec wątpliwości!
Wątpliwości cd.: potop to plagiat?
Biblia jest literaturą – wyjątkową, ale w dalszym ciągu literaturą. Jako dzieło pisarskie może być analizowana również pod kątem występowania podobieństw i różnic z innymi tekstami, wspólnych motywów, symboliki, wzorców charakteru i postępowania. A zatem – czy historia o potopie to motyw tylko biblijny?
Otóż nie! Okazuje się, że historia Noego jest najbardziej znanym, ale nie jedynym przekazem o wielkiej powodzi zesłanej przez siły nadprzyrodzone. Opowieści takie pojawiają się choćby w mitologiach europejskich: greckiej, irlandzkiej czy skandynawskiej. Również cywilizacje Bliskiego Wschodu mają w swojej kulturze takie wyobrażenia – znamy choćby legendy sumeryjskie czy akadyjskie. Swoiste wersje potopu odnaleźć można też w Indiach, Chinach, Afryce, a nawet wśród różnych ludów zamieszkujących obie Ameryki, Australię i Oceanię! Jednym słowem – potop biblijny nie jest w żaden sposób wyjątkowy.
Najbardziej znana, pozabiblijna wersja mitu o potopie pochodzi z babilońskiego „Eposu o Gilameszu”, w którym główny bohater poszukuje tajemnicy nieśmiertelności. Jeden z fragmentów tego dzieła opisuje potop zesłany na świat przez bogów za namową boga Enlila. Człowiek o imieniu Utnapisztim, ostrzeżony przez przychylnego mu boga Enkiego, zdążył zbudować okręt, na którym schronił się wraz ze swoją rodziną, dobytkiem i zwierzętami ze wszystkich gatunków. Po powodzi trwającej tydzień, statek osiadł na górze Nimusz. Utnapisztim wypuszczał kolejno gołębia, jaskółkę i kruka, by sprawdzić sytuację. Kruk już nie powrócił, co było znakiem, że wody już opadły i na zewnątrz jest bezpiecznie. Utnapisztim wyszedł ze statku i złożył ofiarę bogom. Widząc negatywne skutki swojej decyzji i szlachetność kapitana statku, bogowie pożałowali dokonanego zniszczenia i obdarzyli bohaterskiego Utnapisztima nieśmiertelnością.
A teraz przypomnijmy sobie biblijny potop… przypadek? Czyżby autor Księgi Rodzaju popełnił bezczelny plagiat? Skoro historie o potopie obecne są w wielu kulturach starożytnych, to znaczy, że – przynajmniej w tym miejscu – Biblia nie jest w ogóle oryginalna. Od takiego stwierdzenia już tylko krok dzieli nas od uznania Pisma Świętego za bajki dla pobożnych dzieci i dzieło zupełnie pozbawione wartości historycznej.
Nowa perspektywa
Rzecz jednak w tym, że Biblia nie jest podręcznikiem do historii. Opowieść o potopie to nie jest bajka o złym Bogu, który postanowił wytępić nieposłusznych ludzi. To nie jest nawet historia o uratowaniu zwierząt od zagłady – bo przecież one nie zgrzeszyły tak jak ludzie. Być może (a nawet z dużym prawdopodobieństwem) autor biblijny skorzystał ze znanego motywu wielkiej powodzi, aby ukazać… miłosierdzie Boga. Tak! Właśnie miłosierdzie!
Pierwsze skojarzenie z potopem rzeczywiście kieruje nasze myśli na okrucieństwo Boga. Jednak można zaproponować tutaj nieco inne spojrzenie. Czytamy, że „Noe, człowiek prawy, wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi; w przyjaźni z Bogiem żył Noe” (Rdz 6,9). Bóg zatem karze upadłą ludzkość, to prawda, ale jednocześnie nie zapomina o tych, którzy są mu wierni, którzy są Jego przyjaciółmi. Z opowiadania o potopie płynie przesłanie o Bogu miłosiernym, który w powodzi zła pamięta o swoich dzieciach. Zło trzeba ukarać, z grzechu trzeba się oczyścić, ale jednocześnie dobro można i należy ocalić, nawet jeśli jest to tylko kropelka w morzu ciemności.
Bóg kolejnej szansy
Potop potopem, ale na tym Pismo Święte się nie kończy. Jak po nocy przychodzi dzień, tak i po zagładzie i ocaleniu, nadchodzi nowy początek. I tak też prezentuje to Księga Rodzaju. Noe i jego rodzina są „nowymi, pierwszymi ludźmi”, od których pochodzić będą wszyscy żyjący na świecie ludzie. Nie jest to tylko interpretacja – fakt ten wyraźnie widać w tekście biblijnym. „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię” – Bóg dokładnie tymi samymi słowami zwrócił się do Adama i Ewy w Raju (Rdz 1,28) oraz do Noego po potopie (Rdz 9,1).
Jaka płynie dla nas z tego wszystkiego lekcja? Za grzech zawsze jest kara – to jest pewne. Za wierność zawsze będziemy ocaleni – to również nie ulega wątpliwości. Co jednak dużo bardziej wyjątkowe – nawet po najczarniejszych, najbardziej mrocznych wydarzeniach w życiu, Bóg daje nam nowy początek. Dla Boga nigdy nie ma „ostatniej” szansy, zawsze jest nowa, kolejna.
Trzeba ją tylko wykorzystać.
Zobacz także: Co wspólnego mają ze sobą wieża Babel i Zesłanie Ducha Świętego?
Pingback: Łuk na obłokach. Czego symbolem jest tęcza? - BIBLIO.teka Robsona